Przed wojną Warszawa uważana była za jedną z najpiękniejszych i najelegantszych europejskich stolic. I tak po prostu było… Choć trudno jest uwierzyć w to dzisiaj – po tylu latach (chyba, że pooglądacie sobie stare zdjęcia, filmy, czy pocztówki) – to z całą pewnością możemy powiedzieć, że Warszawa podniosła się ze zgliszczy jak feniks z popiołów, czego najwspanialszym wyrazem niech będzie wpisane na listę UNESCO Stare Miasto (pieczołowicie odtworzono zniszczoną niemal w 90% zabudowę, nadając Starówce charakter XVII i XVIII- wieczny, czyli wtedy, gdy miasto przeżywało największy rozkwit).
Właśnie obchodzimy 60-lecie odbudowy warszawskiego Starego Miasta. Czapki z głów dla tych, którzy tego dokonali.
Nasza odpowiedź do pytania zadanego w tytule wpisu jest więc szybka i konkretna: Perełka. Jesteśmy na tak!
Warszawska Starówka to naprawdę jedna z tych rzeczy, które powodują, że do stolicy chce się przyjechać. Co nie jest dla wielu tak oczywiste, prawda?
Warszawska Starówka, niemal w całości odbudowana została po wojennych zniszczeniach i mimo, iż „nieprawdziwa”, to jednak robi bardzo duże wrażenie. A może właśnie dlatego, że „nieprawdziwa”, a tak pieczołowicie odtworzona, takie wrażenie na nas wywarła. Ostatnio w Warszawie byliśmy 3-go maja tuż przed wylotem do Tel Avivu. Zatrzymaliśmy się tu na szybkie zwiedzanie, głównie fotograficzne, ale to wystarczyło, by zobaczyć najciekawsze miejsca. Nie musimy chyba wspominać, o tym, że stolica przywitała nas deszczem – u nas to przecież standard! Na dodatek okazało się, że nigdzie w stolicy nie da się kupić… izraelskich szelki. No proszę…
Jak oni to zrobili?
Projekt rekonstrukcji Starego Miasta opracowany został przez zespół architektów wraz ze sztabem wielu historyków i historyków sztuki, na podstawie zachowanych wizerunków Warszaw. Dużą rolę odegrały tu słynne obrazy Canaletta, który na dworze Stanisława Augusta Poniatowskiego zyskał pozycję nadwornego malarza. Może dzięki umiłowaniu artysty do uwieczniania na obrazach najmniejszych szczegółów udało się tak wiernie odtworzyć to, co wydawać by się mogło bezpowrotnie przeminęło…
Warszawska Starówka „po drodze”
Nie jest duża, nie jest ciasna, taka ” w sam raz”. Spacerowaliśmy wśród kolorowych kamieniczek, zastanawiając się ile procent zagranicznych turystów wie, że są one wierną repliką tego, co można było tu zobaczyć przed wojną. Ale właściwie – czy to aż tak bardzo ważne? Do najbardziej znanych i najciekawszych miejsc należy bez wątpienia Kamienica pod Okrętem z piękną płaskorzeźbą przedstawiającą okręt umieszczoną tuż nad wejściem. Potem przyszedł czas na Plac Zamkowy z Zamkiem Królewskim (również w pełni odbudowany, bo po upadku Powstania Warszawskiego został wysadzony w powietrze) oraz Pałacem pod Blachą no i oczywiście na stojącą na Placu kolumnę Zygmunta III Wazy – króla, który przeniósł stolicę Polski z Krakowa do Warszawy. Plac ze starówką w tle chyba najlepiej się fotografuje z południa, z wieży kościoła Św. Anny.
Zapewne, każdy, kto zwiedza odtworzoną najstarszą część Warszawy zachwyci się Rynkiem, wokół którego piętrzą się ładne kamieniczki, w których znalazły swoje miejsce klimatyczne kawiarenki, restauracje, sklepiki z pamiątkami… Wystarczy przejść nieco dalej na północ, by zobaczyć odrestaurowane mury obronne wraz z Barbakanem, przejść się po nich lub, jak kto woli – wzdłuż nich, a potem dalej jedną z wąskich uliczek, po kamiennych schodkach koło budowli naprawdę dających wrażenie jakby pamiętały zamierzchłe czasy. W przeróżnych kolorach – żółtych, niebieskich, rdzawych… Koniecznie musicie zawrócić ulicą Brzozową. Stąd też rozpościera się bardzo dobry widok na Wisłę, jednak niestety – naszym zdaniem rzeka w Warszawie jest na tyle daleko od tkanki urbanistycznej, że nie daje to takiego uroku jak w wielu innych metropoliach. Od tarasu biegnie krótka, ale świetna ul. Dawna – w formie przepierzenia pomiędzy kwartałąmi. Dosłownie obok Koniecznie trzeba wejść do Katedry św. Jana, w której podziemiach znajdują się między innymi groby książąt mazowieckich, czy Henryka Sienkiewicza, a także do Kościoła – Sanktuarium Matki Boskiej Łaskawej. I generalnie – jest tu bardzo spokojnie.
Po kilku godzinach zwiedzania obydwoje doszliśmy do wniosku, że tu naprawdę jest pięknie i, że Warszawa, chyba rzeczywiście „da się lubić”… Zwłaszcza, że bilet na autobus na lotnisko był najtańszy ze wszystkich dotychczasowych.
Dodaj komentarz